Cześć!
Jesteśmy trzema dziewczynami, które znudziła już codzienność. Chciałyśmy spróbować czegoś nowego. I tak zrobiłyśmy. W internecie wyszukałyśmy tak zwanego OOBE - inaczej wychodzenie duszą z ciała. Prawie nam się to udało, lecz było to zbyt przerażające. Próbujemy cały czas i zachodzimy coraz dalej. :)
Niestety gdy czułam, że już wychodzę, próbowałam się wybudzić. To nie takie łatwe gdy jest się w transie. Ale udało mi się. To przerażające, i oczywiście są skutki uboczne. Bardzo często wiem, co się stanie. To może i jest fajne, ale widzę też rzeczy których widzieć nie chcę. Widzę cienie. To coś podobnego do duchów, tak twierdzi Inta :) Zazwyczaj się uśmiechają, ale nie zawsze. Nieraz płaczą, nawet bardzo. Nigdy nie widziałam tej samej postaci drugi raz. Zawsze pojawiają się inne.
Pierwszy raz usłyszałam o tym całym wychodzeniu z ciała od Alice i Inty, podczas trwania Zielonej Szkoły. Zafascynowało mnie to, lecz również przerażało. Postanowiłam spróbować i dowiedzieć się czegoś więcej. Nigdy do końca nie udało mi się przeprowadzić OOBE, ale cóż, warto próbować. Jak już wspomniała wcześniej Alice, bywają skutki uboczne. W moim przypadku wygląda to w ten sposób, iż czasami (ostatnio coraz częściej), tak jakby przewiduję przyszłość. No, może nie do końca tak to wygląda. W pewnym momencie czuję, albo czasami słyszę, rzeczy, które mają mieć miejsce w najbliższej przyszłości. Dajmy przykład z dnia dzisiejszego, słyszę dźwięk otwieranego zamka w drzwiach, gdy tymczasem za jakieś kilka sekund rzeczywiście domownik otwiera sobie drzwi. Albo jak spotykam się z koleżankami, jest piękna pogoda i świeci słońce, gdy nagle zdaję sobie sprawę, że za chwilę będzie burza. Nie mija może dziesięć, dwadzieścia minut, jak wychodzimy z budynku i co? Jak to co, ściana deszczu! No dobra, to chyba tyle o mnie. A, i zapomniałabym dodać - nazywam się Anne. Miło poznać każdego, kto to czyta i jeszcze się nie znudził.
Teraz kolej na mnie. Jestem Inta, jako pierwsza w ogóle można powiedzieć, zaczęłam się tym interesować. Jako jedyna chyba, nie odczuwam zbytnio skutków ubocznych, możliwe, że za sprawą amuletów, w które się zabezpieczyłam. Jednak jest jedna rzecz, o której warto wspomnieć. Czasem, kiedy się skoncentruję, potrafię tak jakby patrzeć cudzymi oczami, tzn. wczuć się w kogoś. Niekoniecznie widzę wtedy to, co on, ale czuję go, jakbym siedziała w jego ciele. Dziwne uczucie... Problem w tym, że aby coś takiego zrobić, muszę widzieć tę osobę, dlatego to wszystko może mieć większy związek z wyobraźnią, niż z nadprzyrodzonymi mocami. Poza tym, moja wyobraźnia pozwala mi widzieć rzeczy, których nie ma, materializować je w moim umyśle. Na przykład potrafię zobaczyć smoka, dotknąć go, poczuć chłód jego łusek, ale przecież go tam wcale nie ma... No, właściwie tyle mam do powiedzenia. Tak więc witam wszystkich serdecznie! Miłego czytania!